czwartek, 8 maja 2014

1.

Zawsze mam problem ze wstępami. Każde zdanie wydaje mi się zbyt banalne i nie na miejscu. Nie znam nawet przyczyny powstania tego bloga, choć przecież każde dzieło powinno mieć jakąś genezę. Znacie to uczucie, kiedy musicie coś zrobić, bo inaczej myśl-prześladowca nie da Wam spokoju? To właśnie spotkało mnie jakiś tydzień temu. Poczułam nieodpartą potrzebę pisania. Dziewięćdziesiąt procent ludzkości w takim przypadku zignoruje natrętną ideę i wrzuci ją do koszyczka dla głupich/marnujących czas/bezsensownych pomysłów. Jednak ja, gdzieś pomiędzy sześćdziesiątym zadaniem z chemii, a trzydziestą stroną podręcznika z biologii, postanowiłam nie rezygnować. Wiem, że ten blog nie wpisze się w ukochane przez społeczeństwo tematy- za dużo tekstu, żadnych ubrań, zdjęć kotów, fit dziewcząt i pomysłów na niedzielny obiad. Będzie to zatem blog egoistyczny, pisany przeze mnie dla mnie, sposób podsumowania mojej nudnej codzienności. Choć nie zaliczyłabym się do emocjonalnych ekshibicjonistów, będzie szczerze- żadnych kłamstw, krążenia wokół tematu, pseudo-złotych-myśli.  Mówi się, że w internecie nic nie ginie, jednak mam nadzieję, że mój dziennik pozostanie choć trochę intymny, zagubi się gdzieś w zakamarkach internetu. Kto wie, może za 20 lat jako spokojna i dojrzała kobieta otworzę bloga z licealnych czasów i z pobłażliwym uśmiechem będę czytać o swoich ,,strasznych” problemach...
Póki co chciałabym zrobić to, co każda porządna blogerka robi już na wstępie- Witam Was serdecznie, przyszli czytelnicy!
P.S Czasem łatwiej wyrazić emocje za pomocą obrazu, piosenki, zdjęcia. Spragnionych tego typu objawów uzewnętrzniania duszy tudzież fetyszystów wcieleń piękna wszelakich zapraszam na www.missginger.soup.io